Od Jana…
29 czerwca 1556 r. w Tzazo, w maleńkiej miejscowości w księstwie wołoskim Wielkiego Imperium Osmańskiego przyszedł na świat Jon (Jan) Kostist. Dorastał pod opieką pobożnych rodziców, ze wzrokiem utkwionym w kierunku Włoch. Matka opowiadała mu, że tam „mieszkają dobrzy chrześcijanie, gdzie wszyscy mnisi są święci i mieszka papież, wikariusz Chrystusa”. Pragnął żyć wśród tak wyjątkowych ludzi! Nie bacząc więc, że nie zna ich języka (ba! Nie umiał nawet czytać ani pisać w własnym…), udał się w zagraniczną podróż.
Początkowo przyniosła ona wielkie rozczarowanie. Włosi nie byli ani tak dobrzy, ani tak święci… Imał się najróżniejszych prac. Był robotnikiem w fabryce, kopał ziemię, leczył zwierzęta, pomagał lekarzowi i farmaceucie. Jakiś czas przebywał w Alba Iulia, po czym z lekarzem Lo Jacome wyjechał do Bari.
…do Jeremiasza
W 1578 r. dotarł do Neapolu i wreszcie – wśród zakonników klasztoru kapucynów – odnalazł świętych mnichów i swoje miejsce na ziemi! Przyjął imię proroka Jeremiasza, które z hebrajskiego oznacza: Bóg Jahwe dźwiga, Jahwe podnosi, wywyższa. Przez kolejne czterdzieści lat udowadniał, że znaczenie to nie jest przypadkowe.
Od brata pielęgniarza…
Jako brat laik, Jeremiasz do 1618 z ogromnym poświęceniem użyczał swych rąk Bogu. Dźwigał i podnosił – opiekował się chorymi, zarówno na ciele, jak i na duszy. Pielęgnowanie najbardziej odpychających pacjentów – zdeformowanych, owrzodziałych i śmierdzących – było dla niego radością i odpoczynkiem. To, co u innych wywoływało mdłości, on odbierał jako zapach piżma…
…przez mówcę…
Był niesłychanie pogodny, życzliwy i radosny. Analfabetyzm nie przeszkadzał mu być świetnym mówcą. Myśl konstruował z prostotą i bezpośredniością. Docierał z krzepiącym słowem i pociechą tam, gdzie wielu kaznodziejów nie miało szans dotrzeć.
…opiekuna biedaków…
Nie dzielił ludzi na bogatych i biednych. Wszystkich traktował jednakowo – jak dzieci potrzebujące matczynej miłości. Biedakom organizował jedzenie i odzież. „Bronił służących źle traktowanych przez panów. Starał się znaleźć godną pracę dla bezrobotnych. Zabiegał o posag dla dziewcząt osieroconych (…), by mogły godnie wyjść za mąż. Odwiedzał więźniów. Starał się kłaść kres nieprzyjaźniom i łagodzić dusze przeniknięte nienawiścią. Był żywym i działającym obrazem miłosierdzia Pana”.
…sługę współbraciom…
Równie pokornie i z wielką uczynnością traktował swych współbraci. Mówiono, że „brat Jeremiasz to prawa ręka każdego brata”. Służył innym i nie pozwalał, by służono jemu. Papież Jan XXIII powiedział, że Jeremiasza cechowała „prostota w myśleniu, osądzaniu i działaniu. Zawsze bowiem uświadamiał sobie, że stoi przed Panem, ustawicznie pokładając w Nim nadzieję oraz będąc zawsze gotowy do spełnienia Bożych natchnień i posłusznego spełnienia Bożych wskazań”.
…aż do świętości…
Sam Błogosławiony mówił zaś: „Odmawiajcie Ojcze nasz, gdyż jest to najpiękniejsza modlitwa, jaką może odmawiać chrześcijanin. Sam Bóg nauczył jej apostołów. Kochajmy wielkiego Boga, który zasługuje, aby być kochanym. Nie obrażajmy Go, gdyż jest tak bardzo dobry i hojny, i uczynił tyle dobra dla nas. Miłosierdzie naprawia wszystko.”
…i wywyższenia
Bł. Jeremiasz z Wołoszczyzny (de Valachia) zmarł w opinii świętości 5 marca 1625 r. w Neapolu. Proces beatyfikacyjny rozpoczął się niemal zaraz po śmierci, by wkrótce popaść w zapomnienie. Dopiero 30 października 1983 r. beatyfikował go św. Jan Paweł II.
Relikwie Jeremiasza z Wołoszczyzny znajdują się w Neapolu, w kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Źródło: brewiarz.pl, kapucyni.pl, fragmenty książki „Śladami Świętych”