… czyli historia jak z „czarnej owcy w rodzinie” wyjść na ludzi. A właściwie na jednego człowieka, ale za to – świętego! Czy można być jednocześnie porażką jednych i dumą drugich? Można. Dowód: Św. Piotr z Werony, prezbiter i męczennik, syn katarskich heretyków i święty Kościoła Katolickiego.
W mrokach (?) średniowiecza
Piotr urodził się w XII-wiecznej Weronie. Średniowiecze było czasem wielkiej troski o duszę człowieka. Życie wieczne stawiano zdecydowanie ponad doczesność. Jednak najszlachetniejsze idee bywają najmocniej wypaczane…
XII stulecie było czasem wyjątkowego nasilenia herezji, a rodzina Piotra należała do jednego z jej odłamów. Byli katarami, wyznawcami dwóch bogów – dobrego i złego. Dobry miał być stworzycielem świata duchowego, a zły (szatan) – świata materialnego. Złem materialnym był człowiek (jego ciało), jak i struktury, które tworzył (m.in. porządek społeczny: władza świecka, ale i Kościół). Jak każde wypaczenie, herezja miała swoje jasne strony. Jak inaczej mogłaby przyciągać rzesze wiernych?
Nie wszystko złoto, co się świeci
Na tle często wówczas upadłego duchowo kleru, z jego nadmiernym przywiązaniem do dóbr materialnych, katarzy olśniewali: umiłowaniem ubóstwa, życiem we wspólnotach, posługą kapłańską dostępną także dla kobiet, wspólnym majątkiem… Dopiero wejście w ich szeregi, ukazywało pełnię prawdy: podział na „doskonałych” i „niedoskonałych”, sposób korzystania ze wspólnego majątku i skutki niesamowitej pogardy dla ciała. Pogardy posuniętej tak dalece, że prokreacja uważana była za zbrodnię, „spędzenie płodu” – pochwalane i zalecane, zaś jedyną drogą awansu z „niedoskonałych” na „doskonałych” było zamurowywanie w bunkrze i oczyszczenie przez rytualną głodową śmierć…
Z kim się przestaje, takim się staje
Mimo pochodzenia z takiego środowiska, Piotr został posłany do szkoły katolickiej. W czasie studiów w Bolonii zetknął się z dominikanami, być może nawet z samym ich założycielem – św. Dominikiem, tym, który podjął się głoszenia słowa dla nawrócenia heretyków… Piotra pociągnęło owe gorliwe głoszenie słowa oraz poszukiwanie prawdy, mądrości i troska o każdą duszę będące charakterystycznym rysem dominikańskim. Podobnie jak to, by wychodzić do ludzi i wytrwale ich szukać poza murami klasztorów. Piotr, z nieskazitelnością swej wiedzy, pasował tu jak ulał.
Nominacja
Zakon posiadał prężną organizację, surową dyscyplinę i mobilnych braci o wysokim poziomie intelektualnym – był gwarantem skutecznego głoszenia Prawdy. Oczywistym był więc papieski wybór właśnie przedstawicieli Zakonu Dominikańskiego do zwalczania herezji. Wyławianie dusz z odmętów herezji przypadło w udziale także Piotrowi, gdy papież Grzegorz IX mianował go inkwizytorem w północnej Italii (w Lombardii).
Mała dygresja na temat inkwizycji
Dla tych, co właśnie westchnęli z dezaprobatą na dźwięk słowa: inkwizycja, garść faktów. Inkwizycje były dwie: Inkwizycja Hiszpańska (owiana złą sławą, w pełni świecka i nagminnie mylona ze Świętą) i Święta Inkwizycja (Rzymska, podlegająca w pełni Kościołowi). Piotr z Werony działał oczywiście w ramach Świętej Inkwizycji. Czy wiesz, że na rozwiązaniach tejże opiera się współczesne sądownictwo? Zaskoczenie? Co to za wspólne cechy? „Oskarżony nie tylko mógł, ale i obowiązkowo korzystał z pomocy obrońcy. Obrońcą był zawsze zawodowy prawnik. Sąd miał obowiązek udostępnić oskarżonemu i jego obrońcy wszystkie zebrane dowody winy, wraz z podaniem nazwisk świadków, zeznających przeciwko oskarżonemu. Krzywoprzysięzcom groziły bardzo ciężkie kary…” i tu fakt, jest jedna różnica: „…z karą śmierci łącznie, więc nie łatwo odważano się świadczyć fałszywie przeciwko komuś”. Co więcej? To właśnie w trybunałach inkwizycji przyjęto po raz pierwszy zasadę, że nie można sądzić ludzi niepoczytalnych. A na osławione tortury musiał zgodzić się… lekarz, przy czym nie wolno było poddawać męczarniom dzieci, starców i kobiet w ciąży. Ewentualnej kary śmierci (zasądzanej niezwykle rzadko i tylko przez sądy świeckie, którym przekazywany był nieskruszony grzesznik) można było uniknąć aż do ostatniej chwili. Nie chodziło bowiem o pozbycie się człowieka, ale o jego nawrócenie, tak, by mógł osiągnąć zbawienie.
Z powyższym można się zgadzać lub nie. Na pewno warto poczytać. I najlepiej docierać do treści naukowych, nie popularnych. Wszak chodzi o Prawdę.
Piotr inkwizytor…
Wracając do naszego Piotra. Podjął się zadania z dużą gorliwością. A że środowisko heretyków i jego argumenty były mu bardzo dobrze znane – odważnie dyskutował. Stawał w obronie podstawowego dogmatu jedności Boga, który zwalczali manichejczycy, przeciwstawiając mu swoją naukę o dwóch wrogich sobie pierwiastkach dobra i zła, walczących o władzę nad światem. Zdawał sobie także sprawę, że „Prawa przysługują tylko prawdzie, a nie błędowi, ale osobie ludzkiej przysługują prawa jeszcze bardziej fundamentalne”. W heretykach widział raczej ludzi zagubionych, którym należy podać pomocną dłoń, a nie wyjętych spod prawa.
…i jego jeden jedyny akt
Historycy są zgodni, że Piotr posługę swą sprawował niezwykle łagodnie. Rozmawiał i dawał czas. Jedynym odnotowanym jego aktem, jako inkwizytora, było ogłoszenie w Niedzielę Palmową 24 marca 1252 r. dwutygodniowego okresu łaski dla wszystkich heretyków, którzy w tym czasie, dobrowolnie i bez obawy o swoje życie, ujawnią się i nawrócą.
Męczeństwo
Nie dożył końca amnestii. Został napadnięty przez heretyków, gdy wracał z Como do Mediolanu. Zginął od ciosa zadanego mieczem w głowę. Nie mogąc mówić, nim skonał własną krwią napisał na ziemi wyznanie wiary: „Credo in Unum Deum”. Jeden z jego morderców, Carinus, poruszony tym świadectwem wstąpił później do Zakonu i przez 40 lat wiódł życie pokutnika w konwencie w Forli. Po śmierci został ogłoszony błogosławionym.
Wieczna chwała
Sława świętości Piotra z Werony, pierwszego męczennika Zakonu Dominikańskiego, była tak wielka, a cuda tak liczne, że został kanonizowany już w rok po śmierci. Jego ciało znajduje się w bazylice Santo Eustorgio w Mediolanie. W ikonografii zawsze go rozpoznasz po „maczecie” w głowie.
Źródło: brewiarz.pl, mateusz.pl, canisdomini.wordpress.com, rytdominikanski.pl, mariakominekops.wordpress.com