Legenda głosi, że już jako dziecko miał dokonywać cudów: ugasił pożar domu jednym wiadrem wody. Być może był to przedsmak późniejszej działalności Floriana, już jako świętego. Lepiej nie być zmuszonym do ratowania się z pożogi jego wstawiennictwem, ale z całą pewnością warto znajdować się pod opieką Świętego, o którym przysłowie ludowe mówi: „Deszcz w św. Floriana, skrzynka grochem (groszem) napchana”. Niech więc św. Florian, w dniu jego wspomnienia, polewa nas hojnie deszczem łask wprost z Nieba.
Żołnierz
Św. Florian żył w III wieku, na teranie obecnej Austrii. Jego dorosłość przypadła na czasy wielkich prześladowań chrześcijan wszczętych przez cesarza Dioklecjana. Florian był nie tylko chrześcijaninem, ale także dowódcą wojsk rzymskich i jako taki w zasadzie sam powinien był ścigać współwyznawców. On jednak wolał ich wspierać, a gdy przyszła jego godzina próby – własnym przykładem wskazał, jak dochować wierności Bogu.
Męczennik
Mógł się uratować. Uznać, że wyznawana wiara to jego prywatna sprawa i się do niej nie przyznać. Albo przyznać się, ale i tak złożyć ofiarę rzymskim bogom. Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Minęło niemal dwa tysiące lat, a nic się nie zmieniło – to dla wielu nadal atrakcyjna, racjonalna propozycja… Oczywiście takie kunktatorstwo jest zupełnie obce świętym i nie inaczej było z Florianem. Mimo biczowania i tortur – szarpania żelaznymi hakami – nie wyrzekł się wiary w Chrystusa. 4 maja 304 r. uwiązano mu kamień u szyi i utopiono w rzece Enns.
Święty w Austrii
Kat, który strącił Męczennika do rzeki ponoć nagle oślepł, zaś wzburzona fala wyrzuciła ciało Świętego na nadbrzeżny kamień. Ciało Floriana pochowała bogobojna kobieta, Waleria, w miejscu wskazanym jej we śnie przez samego Floriana. Miejscowość odtąd zwano od jego imienia – St. Florian. Kilka wieków później, w 1071 r. nad jego grobem wzniesiono klasztor i kościół benedyktynów. Do dnia dzisiejszego St. Florian jest ośrodkiem życia religijnego w Górnej Austrii.
Święty w Rzymie
Relikwie Świętego trafiły do Rzymu. W 1184 r. przybyła tu polska delegacja po relikwie któregoś ze świętych, który miał zostać patronem narodu. Legenda głosi, że św. Florian sam zgłosił się na ochotnika i wyjawił papieżowi Lucjuszowi III wolę udania się do „północnego kraju”.
Święty w Polsce
I tak św. Florian trafił do Krakowa, ale nie od razu. Wcześniej po raz kolejny objawił swoją wolę, wstrzymując w podkrakowskiej wsi woły ciągnące wóz z jego relikwiami. Dopiero, gdy książę Kazimierz Sprawiedliwy przyrzekł, że na tym miejscu wzniesie świątynię poświęconą Świętemu, Florian pozwolił powieźć się dalej, do katedry wawelskiej.
Święty we Florencji
Około trzy dekady później bł. Wincenty Kadłubek, biskup krakowski, konsekrował kościół pw. Św. Floriana, a dużo, dużo później, bo w latach 1949-1951 posługiwał tu młody wikary – ks. Karol Wojtyła. Nim to miało miejsce, w 1366 r., Kazimierz Wielki utworzył tu samodzielne miasto i od imienia patrona nazwał Florencją. Nazwa ta utrzymała się przez dwa stulecia, aż do XV w., kiedy to wyparła ją nowa – Kleparz.
Święty na Kleparzu
W 1528 r. miał miejsce pożar, który pochłonął część miasta. Na Kleparzu ocalała jedynie świątynia pw. Św. Floriana. Według legendy Święty polewał z chmur kościół i uratował go od spalenia. Odtąd zaczęto czcić św. Floriana w całej Polsce jako patrona podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów. Mieszkańcy Krakowa umieszczali na domach napis: „Święty Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie!”
Święty patron
Od 1436 r. św. Florian jest zaliczany, wraz z Wojciechem, Stanisławem i Wacławem, do głównych patronów Polski. Jest także patronem strażaków, kominiarzy, hutników, kowali, bednarzy, garncarzy, piekarzy, piwowarów, wytwórców mydła.
Źródło: brewiarz.pl, www.swzygmunt.knc.pl, adonai.pl, martyrologium.blogspot.com, www.katolik.pl